Dyskusja przed obydwoma głosowaniami była bardzo ożywiona. Na początku prezydent Roman Ciepiela przedstawił raport o stanie miasta. Podkreślał, iż negatywny wpływ na finanse miasta miały między innymi wojna na Ukrainie czy polityka centralizacji prowadzona przez rząd Zjednoczonej Prawicy, która rykoszetem uderza w samorządy. W rewanżu radni PiS przystroili swoje miejsca tabliczkami, na których prezentowali inwestycje miejskie, które w dużej mierze zostały sfinansowane z pieniędzy centralnych. Tradycyjnie nie szczędzili kuksańców prezydentowi.
– W Tarnowie obowiązuje taka zasada: „Niby jest, ale…, Nie da się, Bez sensu”. Niby jest, ale czy za chwilę nie trzeba będzie poprawiać. Nie da się, bo się nie da. A jak nie da się, to jest już bez sensu – wyliczał Mirosław Biedroń, szef klubu.
Do grona krytyków polityki magistratu dołączyli się radni Naszego Miasta Tarnów oraz niezależny rajca Marek Ciesielczyk. Ci pierwsi postanowili wprowadzić dyscyplinę głosowania za nieudzieleniem wotum zaufania Romanowi Ciepieli. Zarzuty? Elementarny brak dialogu czy lekceważenie Młodzieżowej Rady Miejskiej.
Murem za prezydentem stał klub Koalicji Obywatelskiej, który ustami między innymi Sebastiana Stepka czy Zbigniewa Kajpusa próbował pokazywać pozytywy prowadzonej polityki. Daremnie. Deklaracja zaufania KO w liczbie siedmiu głosów nie wystarczyła. Przeciw był PiS oraz Marek Ciesielczyk. Krystyna Mierzejewska (KO) wstrzymała się od głosu.
Do kuriozalnej sytuacji doszło z kolei podczas głosowania nad udzieleniem absolutorium z wykonania budżetu za rok 2022. Co prawda komisja rewizyjna oraz Regionalna Izba Obrachunkowa wydały pozytywne opinie w tej kwestii, ale… Ale uchwały nie udało się podjąć, choć dwanaścioro radnych KO i NMT podniosło ręce „za”. PiS i Marek Ciesielczyk, czyli jedenaście szabel było przeciwnych. Sęk jednak w tym, że do przyjęcia uchwały potrzebne było trzynaście głosów aprobaty, czyli statutowa większość składu rady. Brakło zatem jednego „oczka” do skwitowania prezydenta.