Przy licznie zgromadzonej publiczności w piątek, 5 lipca teatry uliczne zdominowały tarnowski Rynek. Nie inaczej będzie w sobotę. Wszystko w ramach Międzynarodowego Festiwalu Teatrów Ulicznych „37 ulica”. W piknikowej atmosferze spektakle oglądały całe rodziny z dziećmi. Przy okazji wyjaśniła się tajemnica, dlaczego spektakl „Moravske divadlo” z Ołomuńca jako jedyny nie został przez organizatorów opisany w zapowiedziach. Bywalcy klubów dla homoseksualistów i „sado-maso” mogli się czuć usatysfakcjonowani, choć miłośnicy opery niekoniecznie i smutno było patrzeć, co Teatr Morawski Ołomuniec potrafił zrobić z, jak się wydaje, „Traviaty” Giuseppe Verdiego.
Po „tęczowych piknikach”, współorganizowanych za pieniądze podatników przez Biuro Wystaw Artystycznych w pełnym dzieci Parku Strzeleckim, tym razem zostaliśmy ubogaceni kolejnym „dziwadłem” i aż strach pomyśleć, co też tarnowski magistrat z podległymi jednostkami zaproponują nam następnym razem. Jak tak dalej pójdzie, stwierdzenie „nie trzeba wchodzić do burdelu, żeby wiedzieć co tam jest”, trzeba będzie zamienić na „nie trzeba wchodzić do teatru” i „nie trzeba wchodzić do galerii sztuki” – „żeby wiedzieć co tam jest”. A to ze względu na fakt, że sztuka i zajmujące się nią instytucje, coraz częściej zamiast wzbogacać człowieka, oferują niszczące go ideologie. Póki co, otwartym pozostaje pytanie, jak rodzice wyjaśnią swoim dzieciom to, co zobaczyli. Bo tego nie da się „odzobaczyć”.
Materiał wideo nie jest przeznaczony dla dzieci.