Od 1 lipca rośnie drugi raz w tym roku płaca minimalna. Z 3.221,98 zł „na rękę” do 3.261,53 zł. Czyli o 39 zł i 55 groszy. „Zarobek” brutto wynosić będzie 4.300 zł. Jednak rzeczywisty koszt po stronie pracodawcy to 5.180,64 zł. Tyle wynosi rzeczywista wartość pracy osoby zatrudnionej. Zatem 1919,11 zł zabiera państwo (podatki, składki ZUS, składka chorobowa itp.).
Kolejna podwyżka wejdzie od stycznia przyszłego roku i proponowany wzrost to 326 zł brutto (7,6%).
Od 1 lipca rośnie też stawka godzinowa – z 27,70 zł do 28,10 zł.
Szacuje się, że za płacę minimalną pracuje ponad 3,1 mln Polaków.
- W porównaniu do innych krajów, najwyższa płaca minimalna jest w Luxemburgu – około trzykrotnie wyższa; każdorazowo trzeba przy tym brać pod uwagę koszty życia. Nie brak też państw (np. kraje skandynawskie), w których ustawowo wyznaczona płaca minimalna nie istnieje. Warto zauważyć, że ustawowe podwyższanie płacy minimalnej (któż nie chciałby zarabiać więcej) prowadzi do spłaszczenia wynagrodzeń – pracownicy lepiej wykwalifikowani, o większym doświadczeniu, stażu, zaczynają zarabiać nieznacznie tylko więcej od świeżo zatrudnionych pracowników i tych pozbawionych kwalifikacji, co rodzi wiele problemów. Wśród ekonomistów toczą się spory na temat płacy minimalnej. Np. według szkoły austriackiej przyczynia się to m.in. do wzrostu liczby osób zatrudnionych nielegalnie i wzrostu szarej strefy.